2020-04-23

Zasnąłem pisząc to: najciekawsze bity 9th Wondera


Przyznam Wam się do czegoś. Od kiedy słucham rapu, nie umiem się przekonać do 9th Wondera.

Niedługo – bo już za dwa lata – stukną dwie dekady, od kiedy Patrick Denard Douthit, czyli właśnie 9th Wonder, zasypuje nas swoimi ziewogennymi bicikami. Z jakiegoś powodu po jego produkcje nadal ustawiają się kolejki raperów – od alternatywnego wariata Mursa, który zrobił z nim aż siedem uporczywie długich albumów, po absolutnie największych, jak Kendrick Lamar. A ja przeglądam jego bogate production discography, słucham tych przezroczystych, nieangażujących podkładów i zachodzę w głowę, jak to możliwe.

9th Wonder nie jest złym producentem. Jest natomiast niesłychanie nudnym producentem. Większość jego bitów przywodzi na myśl podziemną truskulozę z końcówki pierwszej dekady XXI wieku – klasyczna perka, soulowe sample wokalne podwyższone o pół oktawy i prosty aranż. W samej formule nie ma oczywiście nic złego – ale to, co już na papierze wygląda średnio emocjonująco, w rękach 9th Wondera przybiera formę klepanych taśmowo produkcji z bliźniaczym brzmieniem i niezapamiętywalnymi melodiami. Brak elementów, które można określić mianem „pomysłowych” nie pomaga mi w polubieniu produkcji tego pana.

Dlatego właśnie niniejsza notka będzie na przekór. Dziś pochylimy się nad wyjątkowymi produkcjami 9th Wondera – takimi, które wyróżniają się na tle jego drętwego CV. Znalazłem cztery – najpewniej gdzieś w odmętach rapowych CDków można odkopać jeszcze więcej wonderowych perełek, ale jest to zadanie ponad moje siły. Pomimo usilnych prób nie udało mi się bez zasypiania przesłuchać żadnego LP wyprodukowanego w całości przez tego nudziarza – choć poniższa złota czwórka udowadnia, że jak chce, to potrafi wpaść na jakiś pomysł. Zatem jeśli, czytelniku, jesteś tak samo sceptycznie nastawiony do 9th Wondera jak ja, zapraszam do miłego zaskoczenia się.

Erykah Badu – Honey


Zaczynamy od numeru-oczywistości, który musiał się tu znaleźć. To kawałek wyjątkowy nie tylko dla Wondera, ale też dla płyty, z której pochodzi. „New Amerykah Part 1” zapamiętałem jako album eksperymentalny, często minimalistyczny i mocno odchodzący od tego, co Erykah zaproponowała na poprzednich projektach. Tymczasem zamykający ten album „Honey” to klasyczna bomba. 9th Wonder o dziwo nie poprzestał na czerstwym odwołaniu do lat '70 – zasypał aranż cukierkowymi syntezatorami, zadbał o dobrą melodię, pozwolił się rozhulać funkującej gitarze, a całość przyozdobił miękką perkusją i fajnymi przejściami. To bit o wiele słodszy niż większość jego produkcji, a przy tym chyba jedyny tak jednoznacznie przebojowy.

Memphis Bleek – Alright


Kto by pomyślał, że ze spotkania średniego MC, jakim jest Memphis Bleek i średniego producenta, jakim jest bohater niniejszego wpisu, wyjdzie coś tak charakternego, jak „Alright”? Wonder znów sampluje – surprise, surprise! – lata siedemdziesiąte, ale tym razem jego łupem padają trochę dyskotekowe, molowe smyczki i smętny kawałek wokalu. Cięcie sampla kojarzy się z klasyczną nowojorską szkołą, ale melodia idzie w dużo bardziej niepokojącą, wręcz płaczliwą stronę, a proste przejście w środku czterotaktowej pętli dodaje bitowi dynamiki. Żenującego patosu, który mógłby wyjść z takiej mieszanki, na szczęście nie stwierdzono, za to klasy ta produkcja ma już całe mnóstwo. Z ciekawostek: „Alright” pierwotnie poznałem w remixie Ratatat, który – choć stoi na wysokim poziomie – uderzył w futurystyczną, industrialną bangerozę, zupełnie odrzucając monumentalny klimat oryginału.

Black Thought – 9th vs. Thought



Kiedy gruchnęła wieść o „Streams of Thought Vol.1” duetu Black Thought/9th Wonder, wiele rapowych głów, w tym moja, nie mogło się nadziwić. Jak to możliwe, że wyjątkowa, pierwsza solowa EPka (25 lat po debiucie The Roots!) jednego z najlepszych raperów na świecie będzie wyprodukowana przez najbardziej mdłego producenta, jakiego widział hip-hop? Na szczęście indeks numer dwa – „9th vs. Thought” każe wierzyć, że Wonder akurat nie spał robiąc bity dla Black Thoughta. Produkcja jest dynamiczna, z brudnymi, osiedlowymi bębnami, prowadzona przez gangsterską, rozmywającą się w delayu gitarę. Aranż ożywia barwny, zagadkowy motyw – najbliżej mu chyba do skrzypiec elektrycznych, ale równie dobrze może być gitarą albo saksofonem przepuszczonymi przez stos efektów. Całość ma lekko niedbałe brzmienie i swojski klimat, a że w dodatku jest tu na czym zawiesić ucho, to mamy idealnego kandydata do dzisiejszej notki.

Cesar Comanche – Hands High



Na koniec mój faworyt. Jest to niebywała ironia losu, że zaszczytu położenia zwrotek na tym mocarnym bicie nie otrzymał jakiś, nie wiem, Masta Ace czy inny co najmniej dobry raper, tylko Cesar Comanche, którego nie sposób nazwać herosem mikrofonu. Najbardziej urzeka mnie klimat – podkład płynie leniwie, a surferska gitara kojarzy się z odprężającym, beztroskim smażeniem na plaży. Tak, „beztroska” to chyba słowo-klucz w odbiorze tego bitu. A przecież jest tu jeszcze ten cudownie olewczy, wierzgający bas, który brzmi, jakby mu się wcale nie chciało tu być, więc sobie beka raz na pętlę i wystarczy. Bębny są mięsne, a hat dynamiczny i "biegnący". Aranżu tu właściwie nie ma, ale w sumie to po co, jest dobrze, nie ma co psuć. Gdyby 9th Wonder robił tylko takie bity, chyba byłby moim ulubionym producentem.

2020-04-18

Wyrok na niekorzyść sampli: historia bitu "Alone Again" (Biz Markie)


Koronawirus! Fantastyczne słowo na otwarcie artykułu, czyż nie? Jesteśmy w 2020, więc naturalnie przy każdej okazji musi być mowa o covid-19. Wszyscy przecież życzyliśmy swoim rodzinom „spokojnych” Świąt Wielkanocnych.

A zatem: koronawirus. Pierwszego kwietnia 2020 covid-19 zabrał nam osobę, bez której, nie bójmy się tego powiedzieć, muzyka nie byłaby taka sama – a już na pewno muzyka rapowa. Mowa o prawniku Kevinie Thomasie Duffym, postaci chyba anonimowej dla przeciętnego słuchacza rapu w XXI wieku. Dlaczego Kevin Thomas Duffy był tak wpływową figurą? Ano dlatego, że w roku 1991 to właśnie jego decyzja jako sędziego położyła kres nieokrzesanemu samplingowi, który do wtedy odbywał się właściwie na zasadach „widzimisię” producentów. To znaczy: odpowiednie przepisy istniały i nawet ktoś tam je respektował, ale w praktyce i tak dochodziło do zaniedbań. Natomiast dzięki tej decyzji producenci (a raczej ich wytwórnie i prawnicy) do dziś muszą „czyścić” wszystkie użyte sample, czyli uzyskiwać zgody od twórców samplowanych utworów na wykorzystanie próbek w nowych numerach.

W poszukiwaniu backstory tej decyzji cofnijmy się do połowy roku 1991. Rapowy światek zasłuchiwał się w „Step in the Arena” Gang Starr, Ice Cube z byłymi ziomkami z N.W.A przezywali się w najlepsze, na horyzoncie majaczył nieśmiało debiut 2paca. Z kolei nowojorski świr Biz Markie właśnie wydał swój trzeci album – „I Need a Haircut”. Album, przyznajmy, dość olewczo potraktowany przez rynek – „I Need a Haircut” nie załapało się nawet do pierwszej setki Billboardu, nie słyszałem też o nikim, kto dzięki temu akurat krążkowi zaczął przygodę z rapem. Jest to jednak płyta legendarna – to właśnie na niej znalazło się niesławne „Alone Again” (wyprodukowane przez samego Markiego i niejakiego Cool V), przez które dzisiaj prawnicy zajmujący się czyszczeniem sampli mają pełne ręce roboty.


„Alone Again” korzysta z popularnego w swoim czasie (pierwsze miejsce na Billboardzie!) utworu „Alone Again (Naturally)” autorstwa Gilberta O'Sullivana z 1972. Kiedy Biz i jego wydawca – Cold Chillin' Records – odezwali się do O'Sullivana z prośbą o autoryzowanie sampla, ten początkowo wyraził zgodę i dał zielone światło. Kiedy jednak usłyszał finalny utwór i dowiedział się, że Biz Markie nagrywa comedy rap, cofnął zgodę argumentując to niechęcią, aby jego twórczość była wykorzystywana przez komika. Przewidywał ponadto, że kogoś taka prześmiewcza muzyka mogłaby obrazić, a on nie chce mieć z tym nic wspólnego.


Markie i ekipa najwidoczniej nie mogli się pogodzić z cofnięciem zgody. Wbrew woli O'Sullivana nie zmieniono bitu do „Alone Again” ani nie wyrzucono go z albumu – kawałek ujrzał światło dzienne w sierpniu 1991 razem z resztą tracklisty „I Need a Haircut”. Gilbert, kiedy już otrząsnął się ze zdziwienia, skierował sprawę do sądu.

Tak docieramy do momentu, w którym sędzia Kevin Thomas Duffy najpierw wstrzymuje dystrybucję „I Need a Haircut” (kolejne wydania płyty mają już okrojoną tracklistę, pozbawioną felernego „Alone Again”) a później – w grudniu 1991 – wydaje wyrok na korzyść O'Sullivana. Cold Chillin' i Biz Markie zostają zobowiązani do zapłaty odszkodowania i zaprzestania dystrybucji „Alone Again”.

Wyrok od razu budzi kontrowersje. Jak nietrudno się domyślić, decyzję Duffy'ego z ulgą przyjmują obficie samplowani muzycy rockowi, a hip-hopowcy – płaczą. Na przykład Dan Charnas związany z legendarną wytwórnią Def Jam przekonuje, że mamy tu do czynienia z zabójstwem całej kultury i muzyki mającej swój fundament w korzystaniu z sampli. „Jaka kultura, przecież to tylko gadanie do cudzych utworów” – krzyczą fani Prawdziwej Muzyki. „Gówno prawda” – odpowiadają hip-hopowcy. Prawnicy nazywają kawałek Markiego „bełkotem”, co część środowiska odbiera jako rasistowską zaczepkę. Generalnie – dzieje się, wszyscy wszystkich nienawidzą, jest śmiesznie.

Fakt pozostaje faktem – wyrok zapadł i zmienił postrzeganie sampli przez producentów, nie tylko rapowych. Nikt nie chce płacić gigantycznych kar (w 1991 było to 250 tysięcy dolarów) ani tracić praw do swoich piosenek, więc czyszczenie sampli stało się codziennością. Konieczność ta prowadzi czasem do przykrych sytuacji – niektóre bity nie dotarły do szerszej publiczności przez brak zgody samplowanego artysty, z kolei Danny Brown ostatnio lamentował, że koszty clearance'u „Atrocity Exhibition” okazały się tak wysokie, że dochód wygenerowany przez album wygląda jak żart.

A Biz Markie? Jak na śmieszka przystało, nazwał swoją następną płytę „All Samples Cleared!” i – zgodnie z tytułem – udało mu się uniknąć kolejnych pozwów o nielegalnie wykorzystane próbki.

Sorsy:
https://www.robertchristgau.com/xg/rock/bizmark-92.php
https://www.amoeba.com/blog/2010/09/jamoeblog/gilbert-o-sullivan-tells-his-side-of-the-story-in-landmark-sampling-court-case-against-biz-markie-that-changed-the-direction-of-hip-hop.html
https://djbooth.net/features/2018-07-08-danny-brown-regrets-spending-70k-on-samples
https://www.npr.org/sections/therecord/2013/05/01/180375856/20-years-ago-biz-markie-got-the-last-laugh
https://nypost.com/2020/04/01/manhattan-federal-judge-kevin-thomas-duffy-dies-of-covid-19/
https://blogs.law.gwu.edu/mcir/case/grand-upright-v-warner/
https://www.latimes.com/archives/la-xpm-1992-01-01-ca-1136-story.html