Koronawirus! Fantastyczne słowo na otwarcie artykułu, czyż nie? Jesteśmy w 2020, więc naturalnie przy każdej okazji musi być mowa o covid-19. Wszyscy przecież życzyliśmy swoim rodzinom „spokojnych” Świąt Wielkanocnych.
A zatem: koronawirus. Pierwszego
kwietnia 2020 covid-19 zabrał nam osobę, bez której, nie bójmy
się tego powiedzieć, muzyka nie byłaby taka sama – a już na
pewno muzyka rapowa. Mowa o prawniku Kevinie Thomasie Duffym, postaci
chyba anonimowej dla przeciętnego słuchacza rapu w XXI wieku.
Dlaczego Kevin Thomas Duffy był tak wpływową figurą? Ano dlatego,
że w roku 1991 to właśnie jego decyzja jako sędziego położyła
kres nieokrzesanemu samplingowi, który do wtedy odbywał się
właściwie na zasadach „widzimisię” producentów. To znaczy:
odpowiednie przepisy istniały i nawet ktoś tam je respektował, ale
w praktyce i tak dochodziło do zaniedbań. Natomiast dzięki tej
decyzji producenci (a raczej ich wytwórnie i prawnicy) do dziś
muszą „czyścić” wszystkie użyte sample, czyli uzyskiwać
zgody od twórców samplowanych utworów na wykorzystanie próbek w
nowych numerach.
W poszukiwaniu backstory
tej decyzji cofnijmy się do połowy roku 1991. Rapowy światek
zasłuchiwał się w „Step in the Arena” Gang Starr, Ice Cube z
byłymi ziomkami z N.W.A przezywali się w najlepsze, na horyzoncie
majaczył nieśmiało debiut 2paca. Z kolei nowojorski świr Biz
Markie właśnie wydał swój trzeci album – „I Need a Haircut”.
Album, przyznajmy, dość olewczo potraktowany przez rynek – „I
Need a Haircut” nie załapało się nawet do pierwszej setki
Billboardu, nie słyszałem też o nikim, kto dzięki temu akurat
krążkowi zaczął przygodę z rapem. Jest to jednak płyta
legendarna – to właśnie na niej znalazło się niesławne „Alone
Again” (wyprodukowane przez samego Markiego i niejakiego Cool V),
przez
które dzisiaj prawnicy zajmujący się czyszczeniem sampli mają
pełne ręce roboty.
„Alone
Again” korzysta z popularnego w swoim czasie (pierwsze miejsce na
Billboardzie!) utworu „Alone Again (Naturally)” autorstwa
Gilberta O'Sullivana z 1972. Kiedy Biz i jego wydawca – Cold
Chillin' Records – odezwali się do O'Sullivana z prośbą o
autoryzowanie sampla, ten początkowo wyraził zgodę i dał zielone
światło. Kiedy jednak usłyszał finalny utwór i dowiedział się,
że Biz Markie nagrywa comedy
rap,
cofnął zgodę argumentując to niechęcią, aby jego twórczość
była wykorzystywana przez komika. Przewidywał ponadto, że kogoś
taka prześmiewcza muzyka mogłaby obrazić, a on nie chce mieć z
tym nic wspólnego.
Markie i ekipa najwidoczniej nie mogli się pogodzić z cofnięciem
zgody. Wbrew woli O'Sullivana nie zmieniono bitu do „Alone Again”
ani nie wyrzucono go z albumu – kawałek ujrzał światło dzienne
w sierpniu 1991 razem z resztą tracklisty „I Need a Haircut”.
Gilbert, kiedy już otrząsnął się ze zdziwienia, skierował
sprawę do sądu.
Tak docieramy do momentu, w którym sędzia Kevin Thomas Duffy
najpierw wstrzymuje dystrybucję „I Need a Haircut” (kolejne
wydania płyty mają już okrojoną tracklistę, pozbawioną
felernego „Alone Again”) a później – w grudniu 1991 –
wydaje wyrok na korzyść O'Sullivana. Cold Chillin' i Biz Markie
zostają zobowiązani do zapłaty odszkodowania i zaprzestania
dystrybucji „Alone Again”.
Wyrok od razu budzi kontrowersje. Jak nietrudno się domyślić,
decyzję Duffy'ego z ulgą przyjmują obficie samplowani muzycy
rockowi, a hip-hopowcy – płaczą. Na przykład Dan Charnas
związany z legendarną wytwórnią Def Jam przekonuje, że mamy tu
do czynienia z zabójstwem całej kultury i muzyki mającej swój
fundament w korzystaniu z sampli. „Jaka kultura, przecież to tylko
gadanie do cudzych utworów” – krzyczą fani Prawdziwej Muzyki.
„Gówno prawda” – odpowiadają hip-hopowcy. Prawnicy nazywają
kawałek Markiego „bełkotem”, co część środowiska odbiera
jako rasistowską zaczepkę. Generalnie – dzieje się, wszyscy
wszystkich nienawidzą, jest śmiesznie.
Fakt
pozostaje faktem – wyrok zapadł i zmienił postrzeganie sampli
przez producentów, nie tylko rapowych. Nikt nie chce płacić
gigantycznych kar (w 1991 było to 250 tysięcy dolarów) ani tracić
praw do swoich piosenek, więc czyszczenie sampli stało się
codziennością. Konieczność ta prowadzi czasem do przykrych
sytuacji – niektóre bity nie dotarły do szerszej publiczności przez
brak zgody samplowanego artysty, z kolei Danny Brown ostatnio
lamentował, że koszty clearance'u
„Atrocity Exhibition” okazały się tak wysokie, że dochód
wygenerowany przez album wygląda jak żart.
A Biz Markie? Jak na śmieszka przystało, nazwał swoją następną
płytę „All Samples Cleared!” i – zgodnie z tytułem – udało
mu się uniknąć kolejnych pozwów o nielegalnie wykorzystane
próbki.
Sorsy:
https://www.robertchristgau.com/xg/rock/bizmark-92.php
https://www.amoeba.com/blog/2010/09/jamoeblog/gilbert-o-sullivan-tells-his-side-of-the-story-in-landmark-sampling-court-case-against-biz-markie-that-changed-the-direction-of-hip-hop.html
https://djbooth.net/features/2018-07-08-danny-brown-regrets-spending-70k-on-samples
https://www.npr.org/sections/therecord/2013/05/01/180375856/20-years-ago-biz-markie-got-the-last-laugh
https://nypost.com/2020/04/01/manhattan-federal-judge-kevin-thomas-duffy-dies-of-covid-19/
https://blogs.law.gwu.edu/mcir/case/grand-upright-v-warner/
https://www.latimes.com/archives/la-xpm-1992-01-01-ca-1136-story.html
doskonały artykuł!
OdpowiedzUsuń