2020-05-28

Sampel? Jaki sampel?: historia bitu "Mr. Carter" (Lil' Wayne)


Hey, Mr. Carter
Tell me where have you been?
Cause they've been asking, they've been searching
They've been wondering why

Wiecie, co mam wspólnego z Lil' Waynem? Obaj myśleliśmy, że refren w tym klasycznym już kawałku z „Tha Carter III” to sampel. A żeby było śmieszniej – Infamous i Drew Correa, którzy wyprodukowali ten bit, chcieli, żebyśmy tak myśleli.


W rzeczywistości ten refren napisał i zaśpiewał losowy ziomek Drew, niejaki Sha-Ron Prescott. Piszę „losowy”, bo refren do „Mr. Carter” to... cała dyskografia pana Prescotta – według każdego źródła, które znalazłem, typ nie dograł się do niczego innego ani wcześniej, ani później. Wyobrażasz sobie to? Jesteś zwykłym NPCem dla świata, pracujesz w jakimś, nie wiem, biurze albo sklepie, i nagle właściwie z dnia na dzień twój wokal ląduje w kawałku z Lil' Waynem i Jayem-Z, jesteś gościem na jednej z najważniejszych mainstreamowych płyt w swojej dekadzie i do końca życia dostajesz % ze sprzedaży utworu.

No tylko że musisz być ziomkiem Drew Correa'y i musisz jeszcze mieć na tyle farta, że proponuje ci on wizytę w studio.

Po nagraniu śpiewów Prescotta, Drew i Infamous zastawili na Wayne'a sprytną pułapkę – celowo przyspieszyli trochę ślad refrenu, żeby brzmiał jak sampel wyjęty z jakiegoś '70 winyla, a nie wykon na żywo. Najtrudniejszą częścią tej zasadzki było pewnie wkręcenie Wayne'owi, że to istotnie sampel, i do tego nie wybuchnięcie śmiechem. Na szczęście producentom udało się najwyraźniej zachować kamienne twarze, bo raper od razu zajarał się bitem i wziął go na album. Zajawka była tak duża, że pokusił się nawet o propsa dla Drew i Infamousa w intrze (swoją drogą, dość komicznym intrze – moment, w którym wzdycha zrezygnowany, bo nie udało mu się doprecyzować, w jakim sensie jest wielki, to dla mnie źródło radości po dziś dzień).

Zabawne jest też to, że po całym zajściu nikt nie uświadomił Wayne'owi, że ten cudowny, wykopany z odmętów historii sampel to tak naprawdę nie sampel. Według Correa'y Dwayne Carter żył w nieświadomości aż do dnia premiery płyty. To w sumie znaczyłoby, że Wayne nie czyta creditsów swoich CDków, bo w inlayu „Tha Carter III” wszystko jest opisane po bożemu, no ale jakbym miał kawałek z Jayem-Z to też by mnie takie bzdety nie obchodziły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz